piątek, 19 października 2012

Co za gówniane miasto


     Kocham to miasto. Bezapelacyjnie. Kejtry* też lubię, mimo że nie mam swojego. Ale nienawidzę zdrapywania psiego gówna z podszew* moich butów.
I cała wspaniałość Poznania, jego historia, wspomnienia jakie mam związane z tym miastem nie są wstanie zrekompensować tego wszechobecnego smrodu. Wyjątkiem jest zima. Wtedy wszystko skrywa śnieg
i niczego nie widać. Za to wiosną... Kto wiosennych roztopów na polskich osiedlach nie uświadczył, ten nie wie
o czym mówię... Gówna wszędzie, jedno na drugim. Na trawie, chodniku, a nawet schodach co to śniegiem przysypane były.






     Wyobraź sobie sytuację: Raźnie, w rytm muzyki z twojego wylansowanego iPhona idziesz przez centrum miasta. Nie ważne, czy jest to Poznań, Kraków, czy Warszawa. Ptaszki ćwierkają, słoneczko świeci, może nawet twoja Luba/Luby kroczy obok ciebie. Po prostu "ideolo". Jest tak super, że nie zauważasz pozostawionego na środku chodnika psiego gówna, w które ładujesz swego laczka. I cała sielankowa atmosfera dopływa w niebyt wraz z "kurwą" co się z twoich ust wymknęła (nie bacząc na obecność Lubej/Lubego).

     Ciężko sobie wyobrazić? Jeżeli tak, to znaczy, że mieszkasz na ogrodzonym osiedlu, z panem Krzysiem co to zajmuje się konserwacją powierzchni płaskich i sprząta psie kupy sprzed twoich nóg. W takim wypadku odpuść sobie dalsze czytanie, bo żyjesz
w innym świecie i nie będzie Ciebie to interesowało. Ewentualnie skocz na koniec
i dowiedz się nowinek o tym jak zareagowała firma Nike 
aferę z Armstrongiem w tle.

Mi przynajmniej raz na kilka tygodni udawało się wpaść na taką minę, a to po drodze do samochodu, a to podczas wyjścia na imprezę, tudzież po piwo do sklepu. Jednak odkąd pierwszy raz przyjechałem do Londynu zaczęło mnie zastanawiać jak to się dzieje, że intensywność czyszczenia butów z psich nieczystości spadła do zera? 


     Odpowiedź jest prosta, ale aby się sformułowała musiałem znowu wdepnąć w kupę poznańskiego kundla. 

Otóż wyjściem z sytuacji są kary dla właścicieli psów, którzy po swoich pupilach nie sprzątają.

Masz psa? To weź do cholery noś ze sobą folióweczkę i tę kupę w nią zbieraj, a potem do śmietników wyrzucaj! A jak nie chcesz mieść zbyt bliskiego kontaktu na linii gówno-ręka, to zakup specjalną łopatkę do sprzątania po swoim zwierzaku. A jeżeli nie chcesz sprzątać, to płać, żeby ktoś inny za Ciebie to zrobił. Grzywna w wysokości 50zł powinna być wystarczająca. Zapłacisz raz, drugi i może uznasz, że sprzątanie psiego łajna nie godzi w twoje ego aż tak bardzo. A nawet jak godzi, to jest to mniej warte niż te pięć dych.

     Zastanowiło mnie dlaczego musiałem wrócić do Poznania na jakiś czas by to zauważyć. Ano, zwyczajnie na moim osiedlu pies rezyduje w co trzecim mieszkaniu (tak na oko). Ergo, każdego dnia widziałem kilka/kilkanaście osób wyprowadzających swoje czworonogi na spacer (wielki spacer: zabierali kejtra na zielony skwerek pod blokiem aby trzasnąć kupę wśród setek innych kup). O co mi chodzi? Chodzi mi o to, że u żadnej z tych osób nie widziałem siateczki coby te psie odchody pozbierać. Generalnie system "pies sra, ja patrzę w drugą stronę" sprawdza się w takiej sytuacji znakomicie. 
Tutaj (w Londynie) z kolei osób nie sprzątających po swoim psie widziałem dwie. 
Co więcej, obie dostały mandat i i tak musiały tę psią kupę posprzątać. 
Stąd też moje przemyślenia dzisiejsze.


     Zastanawia mnie, dlaczego u nas nie można tak zrobić? Albo inaczej, nie można, czy też wszyscy mają to zwyczajnie w dupie do momentu gdy sami w coś wdepną? I proszę mi nie mówić, że nie ma koszy na psie odchody, albo że straż miejska, to lepiej niech blokady zakłada, a nie staruszek z psami pilnuje. Właśnie, bo zapomniałem powiedzieć, że wiek nie gra roli i jak jest się wystarczająco sprawnym by mieć psa, to trza po nim sprzątać.

Chętnie poczytam jakie masz przemyślenia na ten temat. A może wdepnąłeś ostatnio 
w jakieś wyjątkowo niefajne psie odchody? Daj znać, ponarzekamy razem.

P.S.
Ostatnio pisałem o aferze z dopingiem w tle, a ściśle związaną z Armstrongiem. Otóż pragnę donieść, że firma Nike rozwiązała umowę reklamową z tymże, a sam oskarżony zrzekł się prezesury w fundacji LiveStrong. 

Jeszcze karę powinni nałożyć i może kolaże zrozumieją, że jak będą brali, to stracą kasę nie tylko z zawodów, ale też od sponsorów. Do tego ban dla całych zespołów na 5 lat na start w zawodach i jest szansa, że zadziała.

Słowniczek:
Kejter – pies
Podszew – liczba mnoga od podeszwa. Forma poprawna wg prof. Bralczyk i Słownika Języka Polskiego PWN

4 komentarze:

  1. OPW przy Jeżycach to małe piwo. Ja na szczęście przy moim bloku mam sporo trawy, ale większość ulic i uliczek w okolicy ma tylko zasrane chodniki. To jest gorsze. Poza tym do bandy zasranych kundli dochodzi druga banda szczających (pewnie nie tylko) gdzie popadnie miejscowych żuli. Są ulice, które nauczyłem się omijać, bo czasem (szczególnie krótko po deszczu) można się porzygać. Może jakiś patrol obywatelski z cyfrówką i anonimowe donosy? Podobnie wytępiłem parkowanie na kontrapasach rowerowych... Jak już narzekamy, to mam sąsiadkę z góry, która za każdym razem jak wychodzi z mieszkania, to zapala mocnego sporta i kurzy przez wszystkie piętra. Mam ochotę jej podpalić wycieraczkę. Poza tym łatanie jap w ulicach żwirkiem, który nic nie daje, tylko wali po lakierze, a jadąc na rowerze można się zabić. Ja naprawdę nie jestem przeczulony, ale qwa, to są małe, łatwe do zmienienia rzeczy, a naprawdę wqwiają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi. To nie jest problem tylko i wyłącznie braku śmietnika na psie kupy, ale też mentalności. Bo w końcu jak ktoś szcza pod twoim oknem, pozwala psu srać gdzie chce i nie sprząta, albo pali papierosa już na klatce,to ma w dupie resztę. W końcu on i tak pali, szczać gdzieś musi, a sprzątanie po psie jest poniżej godności.

      Usuń
    2. bo w końcu w Pozen an wildzie,łazarzu,jeżycach normalnie niema gdzie wyprowadzać psów bo nie ma żadnych parków
      mieszkam w bloku i nie ma tego problemu za barzo,bo jest dużo zielonego,a z folióweczką nikt nie biega

      Usuń
    3. Nie do końca zrozumiałem ten wpis. W sensie, nie ma gdzie wyprowadzać psów, ale u ciebie jest sporo zieleni, więc w sumie to nie wiesz o co mi chodzi. Czy też może, jest zieleń pod moim blokiem, więc mi nie robi, że pies sąsiada zafajda trawkę, bo przynajmniej na chodniku będzie czysto?

      Generalnie nie ważne, czy pies robi na trawie, chodniku, czy klatce schodowej i tak powinno się po nim sprzątać. Chciałbym móc wyjśc do parku i pograć w piłkę/usiąść na trawie bez szukania miejsca bez psiej kupy.
      Do tego fakt, że nie ma parków się raczej nie zmieni (no chyba, że wyburzą budynki i zrobią park), a mentalność ludzi może. Szczególnie gdy wspomoże się ją karami.

      Usuń