Trochę mnie nie było. Mógłbym pisać, że dużo pracy, że poparzona
ręka, że to, tamto i owamto. A tak naprawdę, to wyjdzie i tak na to, że dałem
ciała. Aczkolwiek tak całkowicie nie próżnowałem. Bo kilka rzeczy "do
szuflady" powstało.
W zeszłym tygodniu świat obiegła wieść, że Lucasfilm został
wykupiony przez Walt Disney Company. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, w
końcu firma ta odpowiada nie tylko za Myszkę Miki, Kaczora Donalda i Goofiego,
ale też za takie produkcje jak Grey's
Anatomy czy Gotowe na wszystko (obydwa
seriale produkowane przez American
Broadcasting Company wchodzące w skład korporacji). Jest tylko jedno ale:
oficjalnie za całą spółkę George'a Lucasa zapłacono tylko 4,05 mld $. Piszę
"tylko",bo kupując Lucasfilm Disney nabył świetnie wyrobione marki.
Chyba nie ma osoby, która by nie widziała/czytała/słyszała o Indianie Jonesie,
czy przygodach młodego Skywalker'a.
Mi jednak przypadek Lucasfilm przypomniał o innym zakupie, który
mnie zdziwił. Chodzi o Instagram, amerykański startup, który w tym roku został
zakupiony przez Facebook'a za bagatela 1 mld $. Transakcja ta mnie zaskoczyła,
bo aplikacja, połączona z portalem społecznościowym miała zaledwie półtora roku
i pracował nad nią zespół 13 ludzi, a taki Lucasfilm, to lata doświadczeń oraz
setki ludzi stojących za jego produkcjami.
Ugruntowało to tylko moje przekonanie, że w chwili obecnej duże
pieniądze są właśnie w "internetach".
I mając na myśli "duże", mówię o kwotach co to w Totka tylko padają.
Wystarczy spojrzeć na Google, YouTube, Facebook, Twitter czy też Pinterest i Instagram, aby się zorientować ile pieniędzy
"wisi" dziś w sieci. (Dla zainteresowanych: YouTube, też miało
półtora roku jak zostało kupione przez Google za 1,65 mld $)
O sile i wielkości social mediów niech świadczy fakt, że internet jest częściej używany do ich przeglądania, niż przeglądania pornografii (do tej pory był bezprecedensowym zwycięzcą w rankingu "do czego ludzie używają internetu").
O sile i wielkości social mediów niech świadczy fakt, że internet jest częściej używany do ich przeglądania, niż przeglądania pornografii (do tej pory był bezprecedensowym zwycięzcą w rankingu "do czego ludzie używają internetu").
Tak więc nie pozostaje nic innego jak wziąć się do pracy i zacząć
tworzyć w internecie. W związku z tym (i sugestiami znajomych, oraz ludzi, co
to zęby na blogach stracili) zmieniam Wschodoznawcę.
Po pierwsze:
Będzie częściej, ale krócej.
Po drugie:
Będzie, w większości, dwujęzycznie, Tzn. po polsku i po angielsku.
Przy czym zaznaczam, że wszystkie posty pojawiać się będą w mym rodzimym
języku, a za ewentualne błędy po angielsku (gramatyczne, strukturalny czy też inne) przepraszać nie mam zamiaru.
Po trzecie:
Będzie więcej zdjęć. I od razu mówię, że w dużej mierze będą to
zdjęcia z telefonu. Zwyczajniej mam go przy sobie częściej niż mojego
Panasonica.
Po czwarte i ostatnie (chyba):
Mam zamiar przenieść się na własną domenę oraz na wordpressa. I od
razu zaznaczę, że nazwy domeny jeszcze nie wymyśliłem, ale szukam takiej nie za
drogiej, bo początki drogie być w moim wypadku nie mogą.
No to tyle, nastawcie się na częsty odbiór, dodajcie do zakładek,
czytników RSS czy też jako strony startowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz